Komentarze: 8
5 Minut później. Kanciapa Kłapołuchego.
- Dobra panowie, sprawa jest taka, że musimy coś zrobić, aby nasz kumpel skapnął fize. – zaczął Tygrysek – Dawajcie tu wszystko, trzeba wreszcie olśnić naszego Einsteina. Kangurzątko! Ty będziesz moją asystentką i nawet nie próbuj mnie straszyć twoja mamą, bo powiem jej, co robiłeś na ostatniej bibie u Królika! – dodając po chwili.
- Nooo – sapnął osiołek – do dziś nie mogę zdjąć swojego ogonka z żyrandola!
Kangurzątko dobrze wiedziało, ze sprawa była z góry przegrana. W pełni zdawał sobie sprawę z tego, że jego mama nie może się dowiedzieć o wydarzeniach minionej soboty, kiedy to z kolegami postanowili pożegnać koniec wakacji.
- Okej, Krzychal teraz patrz – rzekł tygrysek, gestem ręki wskazując krzątającego się przy misce z wodą małego kangurka.
A teraz, aby dokładniej sprecyzować odczucia i spostrzeżenia naszego dzielnego ucznia, spróbujmy sobie wyobrazić całe to doświadczenie, które Tygrysek postanowił przedstawić Krzysiowi wraz ze swoimi dzielnymi kompanami.
Na stole znajdowała się napełniona wodą misa, w której swobodnie przemieszczały się łódeczki zrobione z korka. Na pierwszej znajdował się magnes, zaś druga właśnie została załadowana przez kangurzątko małą stertą gwoździków. Nagle, niewiarygodne! Łódeczki zaczęły podpływać do siebie, zaś odległość je dzieląca powoli się zmniejszała.
- I co widzisz? – spytał podekscytowany Tygrysek.
- No nie!!! Czy to nie ta miska, cośmy w nią... ? – Krzyknął lekko zszokowany Krzyś.
- Nie cepie, patrz na łódeczki! – ryknął podirytowany już Tygrysek.
Ktoś parsknął śmiechem. Nie od dziś również wiadomo było, że Krzyś jest nieco roztargnionym chłopcem :>
- no ba... Łódki, jak łódki... a kto teraz w ogóle w tych czasach robi łódki z korka? Porąbało was w ogóle, czy co?
- Ja widzę, że to nie ma głębszego sensu. Spójrz geniuszu – mruknął Tygrysek - Łódeczki, a raczej magnes i gwoździki, które się na nich znajdują oddziałują między sobą, co zresztą można zauważyć widząc, jak podpływają do siebie. Z tego znowu można wywnioskować, że jedno z tych ciał oddziaływuje na siebie i odwrotnie. I to właśnie mój drogi kolego nazywamy wzajemnością oddziaływań. No to czego teraz nie rozumiesz? – spytał zrezygnowany zwierzaczek.
- Gdzie była ta miska? Myślałem, że dostatecznie daleko ja wywaliłem... okej, okej, rozumiem. Więc podsumowując; niezmiernie ważną cechą oddziaływań jest ich wzajemność. Jeżeli jedno ciało oddziaływuje na drugie, to drugie oddziaływuje na pierwsze.
- Właśnie tak. Więc jeżeli nawet dla uproszczenia będziesz mówić, że magnes przyciąga żelazo, to zawsze będziesz pamiętać, że równocześnie żelazo przyciąga magnes.
- Dobra panowie, to ja tak proponuje dla utrwalenia, napić się czegoś zimnego – skwitował Krzyś, a oczy dziwnie mu zabłysły... Bądź, co bądź taka dawka wiedzy daje siłę do dalszego działania.
Całe towarzystwo czekało tylko na to. Cisza nocna, jeszcze długo było przerywana nieustannym śmiechem i wrzawą...
a teraz proszem Panstwa jade na weselicho :D