Archiwum 22 stycznia 2005


sty 22 2005 Bez tytułu
Komentarze: 13

rozplywam sie w momencie, kiedy ktos caluje mnie w szyje... jak kostka masla na ogniu... yhhh...

Pan Cogito znow uderza... zalezy mu...

Sluchajcie mnie... czy ja dobrze mysle?!

Jesli zerwalam z nim WTEDY po pieciu dniach...to jesli bylibysmy teraz znowu razem... to i tak, czy to po pieciu, dziesieciu, czy nawet po piecdziesieciu dniach ZNOWU bym z nim zerwala... bo jesli WTEDy cos mi przeszkadzalo... to TERAZ tez bedzie...

jestesmy teraz na w dobrych stosunkach, moglabym go moze i nawet nazwac przyjacielem mniejszego kalibru, takim, ktoremu to mozna powiedziec czasami co mi lezy na sercu... ale ttez i bez przesady...

Po co to niszczyc? Jest dobrze... no i ta cholerna satysfakcja wynikajaca z tego, ze ma sie nad kims ta przewage...

Tak, jasne... ja to WIEM. Ja to rozumiem i wrecz przysfajam, ze nie jestem w tym momencie w porzadku... nieczyste zagranie... ale przeciez kazda dziewczyna chce miec jakies zaplecze... takie, gdzie moze poczuc sie krolowa swiata... to jest kurwa nieuczciwe...WIEM :/

najchetniej wydlubalabym sobie sumienie (gdziekolwiek ono siedzi w moim ciele) zielona kredka, ktora lezy sobie bezwladnie na moim biurku i marzy abym odeslala ja w cholere, byle tylko byc jak najdalej od zebow mojego rocznego siostrzenca...

Wyjasnijmy sobie wszystko do konca.

Ja nie chce.

tylko cholera... czemu te mysli mnie drecza?!

a moze to znow tylko schizy po wczorajszej nieprzepitej imprezie...

 

" ludzie wciaz pytaja mnie

czego jeszcze chce

oni zawsze wiedza lepiej

co jest dla mnie dobre, a co zle...

zaslaniam reka twarz

bo jest mi wstyd

sprzedalam swoje ja

smutno mi..."

odyseya : :